niedziela, 15 kwietnia 2012

Uleciała dusza z ciała...

Ślady dawnych pogańskich wierzeń a takze i obrzedów pogrzebowych przetrwały w obyczajach ludowych przez wiele stuleci miom sprzeciwu Kościoła i zapomnienia ich pierwotnego znaczenia lub nadania nowej treści.I tak na przykład ,jeszcze w XII czy XIII wieku nie chciano grzebaćzmarłych na cmentarzach przykościelnych lecz robiono to na rozstajnych drogach, na odludziu, skad ,,duszy" trudniej byłoby wrócic do domu.Aby ułatwić jej odejście w zaświaty- otwierano przy konajacym szeroko okna i drzwi a nawet zrywano część dachu. Nieboszczyka ubierano w śmiertelna koszulę uszyta bez żadnego supełka. Nie wolno też było krepowa go żadnym pasem czy sznurem, aby nie zatrzymywać grzechów w ciele. Śmierć uchodziła za złą siłę, była przeciwieństwem życia i płodności. Dlatego nie dotykały zmarłego młode kobiety. Po wyprowadzeniu zwłok z chaty, palono słome i wióry, na których spoczywały zwłoki, zamykano starannie drzwi i okna, a na progu kładziono siekiere, aby strzegła zywych przed powrotem śmierci. W czasie pogrzebu palono wiele świec aby dusza łatwiej odnalazła drogę...Uroczystosci pogrzebowe które w zamierzchłych czasach miały zabezpieczyć żywych przed gniewem i zemstą zmarłego, z biegiem czasu stawały się coraz częściej, zwłaszcza dla możnych rodów okazja do popisania sie bogactwem, znaczeniem i splendorem. Kondukt pogrzebowy moznowładcy mógł ciagnać sie całymi godzinami.W kosciele zawieszonym ozdobnymi kobiercami, wybitym kirem lub purpurą,jezeli zmarły zginął na polu bitwy- ustawiano trumne na wysokim katafalku , wokół którego zawodziły kobiety. Mężczyźni natomiast wyrażali swój żal po stracie towarzysza w zupełnie inny ,,rycerski" sposób: kruszyli kopie i łamali miecze, rozbijali hełmy, a takze z impetem wielkim wpadali konno do koscioła i tuż przed trumną ,,z srogim i ogromnym trzaskiem" padali z konia w zbroi na ziemię. Zdarzały sie nieraz nieszczęśliwe wypadki, zwłaszcza gdy taki żałobnik przed pogrzebem oprużnił parę dzbanów..Modne też były długie pogrzebowe oracje, w których wysławiano cnoty zmarłego i całej rodziny.Cnoty o których dowiadywano sie dopiero w czasie pogrzebu:) Dlatego ludzie skromni i poważni, pragnąc ustrzec się od przesadnych pochwał po śmierci, zastrzegali w testamentach ,,przy miom pogrzebie, aby kazania nie było, pieknie proszę". Uroczystosci pogrzebowe kończyły się obowiazkowo stypa- tak od XVI wieku zaczeto nazywać dawna pogańską ,,strawę".Czesto uczty te przechodziły w bijatyki jak o tym donosi pamietnikarz; ,,Widziałem pogrzeby krwią oblane, z których zaraz po obiedzie wysyłano za zmarłym drugiego zabitego do nieba, aby oznajmił co za ludzie na stypie byli".Po stypie żałobnicy rozjeżdżali sie do domów . Zapominano z wolna o zmarłym i pogrzebie. Dopiero w dzień Zaduszek powracano pamiecia do tych którzy odeszli. Ale to juz temat na inną opowieść.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz